Marcin Żukowski08.06.2012 (9:43)brak komentarzy

Sprawdź, jakim jesteś e-kibicem!

Dzisiaj wszyscy są kibicami. Wśród fanów sportu można wyróżnić specjalną grupę - e-kibiców, czyli kibiców internetowych. Jacy oni są? Opowiedzieli nam Konrad Magdziarz z TNS Polska i Krzysztof Sobieszek z NK.pl.
Sprawdź, jakim jesteś e-kibicem!
Marka badawcza Connect, na którą składają się zespoły Research.NK i TNS Polska, przeprowadziła badanie, dzięki któremu dowiedzieliśmy się, jaki jest polski e-kibic. E-kibic to osoba, która korzysta z internetu i jest kibicem sportowym, który wykorzystuje nowoczesne technologie także do pogłębiania swojej sportowej pasji.

Jaki jest polski e-kibic?
Konrad Magdziarz (TNS Polska): Polski e-kibic różni się od kibica nieinternetowego. Jest trochę młodszy, zamożniejszy, lepiej wykształcony i częściej jest kobietą. Jest to osoba bardziej otwarta, chętna do wymiany opinii i emocji. E-kibice są świetnym targetem reklamowym. To ludzie mający duże oczekiwania, możliwości i aspiracje. Chcą być na bieżąco, chcą korzystać z wielu mediów i rozwiązań mobilnych, co daje markom wiele okazji do kontaktu z nimi. E-kibice to atrakcyjni odbiorcy dla każdej marki, ponieważ posiadają trochę grubszy portfel niż przeciętni kibice.

Krzysztof Sobieszek (NK.pl): E-kibice to znacznie więksi gadżeciarze. Mają w domach więcej konsol i gadżetów elektronicznych. To naszym zdaniem również cenna uwaga dla marketerów.

KM: Jeśli ktoś jest internautą zaangażowanym, to szuka coraz to nowych sposób na bycie online. Pozwalają mu na to komputery, ale także konsole, smartfony czy tablety, z których e-kibice również korzystają częściej niż przeciętni fani sportu. Jest to kolejne pole do działania dla marek. E-kibice są dla nich znacznie bardziej łakomym i różnorodnym kąskiem niż typowi fani sportu, których znaliśmy do niedawna.
A jaka była metodologia Waszych badań?
KM: Wykorzystaliśmy praktycznie cały przekrój technik i metod badawczych. Byliśmy na stadionach, w pubach, w domach, gdzie ludzie oglądają mecze - to była etnograficzna obserwacja. Poza tym byli ankieterzy, którzy odwiedzali badanych w domach. Duża część badań została zrealizowana przez internet, gdzie wykorzystaliśmy społeczność NK. Tutaj sprawdzaliśmy, jak dużo informacji, zdjęć, opinii i komentarzy pojawia się podczas meczu i w jaki sposób się one rozprzestrzeniają.

KS: Grupy na NK wykorzystywaliśmy do pogłębienia badań. Poświęciliśmy na przykład osobny moduł e-kibicującym kobietom, których jest znacznie więcej niż kibicujących kobiet, które nie korzystają z sieci. Kobiety wcale nie są mniej zaangażowane i nie są również jedynie ofiarami swoich mężów czy chłopaków. Wśród kobiet jest bardzo duża grupa żywo zainteresowana sportem. To kolejny wniosek, który płynie z badań.
Mówiliście o podziale kibiców na biernych, aktywnych i okazjonalnych. Co wyróżnia te grupy?
KM: Konsumpcja sportu opiera się na dwóch filarach - uprawianiu sportu oraz jego śledzeniu. W tej pierwszej grupie mamy zawodowców, ale także ludzi uprawiających sport w celach rekreacyjnych, dla poprawy humoru bądź zdrowia. Druga grupa to kibice, czyli ci, którzy nie uprawiają sportu, ale go oglądają. Chodzą na mecze, oglądają je w telewizji, śledzą wyniki, oglądają programy o sporcie, czytają prasę czy książki. Co ważne, jest też grupa okazjonalnych kibiców, czyli osób, które lubią brać udział w dużych, ważnych wydarzeniach. Dla nich nie ma wielkiej różnicy, czy takim wydarzeniem jest koncert, piknik naukowy czy mecz. Tacy ludzie chcą czerpać z życia, trochę się pokazać i wziąć udział w czymś niecodziennym. Podczas EURO 2012 spora część kibiców będzie się wywodzić właśnie z tej grupy - mniej zainteresowanych sportem, a bardziej byciem trendy.

KS: Każdy mecz, wydarzenie sportowe to zjawisko popkulturowe. Jeśli nie wiem, co się dzieje, jeśli nie wiem kto gra w danej grupie na EURO, to wypadam. To trochę tak, jak było kiedyś z oglądaniem "Big Brohtera" - jeśli nie wiedziałeś kim jest Frytka, to byłeś wyautowany. Trzeba posiadać przynajmniej podstawowe informacje, aby mieć o czym rozmawiać ze znajomymi, potrafić odezwać się na imprezie i tak dalej.
A jak e-kibicie wpływają na to, jak wyglądają realne mecze? Jak oni się tam zachowują?
KM: Kibice podczas widowisk sportowych korzystają z urządzeń mobilnych, dzięki którym są cały czas online. Pojawiają się na stadionie i wyciągają komórki. Następnie robią zdjęcia, wrzucają je na portale społecznościowe, meldują się na stadionie, szukają znajomych. W przerwie meczu komentują wydarzenia. Stają się więc hubami, dzięki którym informacje o wydarzeniu trafiają do kolejnych osób. Gdyby nie tacy e-kibice to mniej osób wiedziałoby o tym, co się dzieje na meczach. To dzięki nim robi się buzz w social mediach, o wydarzeniu jest głośniej, a wokół samej osoby takiego aktywnego e-kibica wytwarzają się pozytywne emocje.

KS: Mecz staje się widowiskiem transmedialnym. Oglądamy mecz, ale za pomocą kanałów interaktywnych pojawia się też zupełnie nowa emocjonalno-informacyjna warstwa tego wydarzenia. Z jednej strony w sieci szukamy informacji np. o zawodnikach, którzy biorą udział w grze, a z drugiej dzielimy się naszymi opiniami i emocjami. Podejrzewam, że zjawisko informowania o obecności na stadionie, na meczu, bardzo nasili się podczas EURO. Bilety były towarem deficytowym, a więc bardzo wiele osób będzie chciało się trochę polansować i serwisy społecznościowe pełne będą check-inów, zdjęć i komentarzy ze stadionów.

KM: Myślę, że dobrym wydarzeniem, które można porównać do imprez sportowych są koncerty. W tej chwili ludzie często śledzą je na ekranie telefonu, którym właśnie nagrywają swojego ulubionego artystę. Na EURO będzie podobnie. YouTube zaroi się od filmików, na których - z innej niż telewizyjna, oficjalna perspektywa - będziemy mogli zobaczyć, jak wyglądają mistrzostwa.
Konrad Magdziarz, Business Development Manager, TNS Polska
Krzysztof Sobieszek, pełnomocnik zarządu ds. badań w Naszej Klasie Sp. z o.o