Karolina MiklewskaMedia07.03.2012 (12:35)4 komentarze

Film interaktywny, inteligentne szkło i hologramy... czyli przyszłość telewizji

Siedzimy wygodnie w fotelu, a przed nami hologram Bogusława Lindy vel Franza Maurera opowiada, że "(...) to zła kobieta była". Następnie w ramach gimnastyki staczamy pojedynek z Lordem Vaderem albo podskakujemy stojąc na wirtualnej scenie obok ulubionej gwiazdy... A Państwo jak sobie wyobrażają telewizję przyszłości?
Film interaktywny wymyślili już w 1967 roku Czesi. Nazwany Kinoautomatem projekt dawał widzom możliwość decydowania o losach bohaterów za pomocą wciśnięcia czerwonego bądź zielonego guzika. Był to pomysł, na który napaliło się pierwotnie Hollywood, ale w rezultacie nie podjęto walki na tym polu - pewnie głównie ze względu na koszty nielinearnej produkcji. U nas rękawicę w latach dziewięćdziesiątych podniosła telewizja publiczna nadając program Decyzja należy do ciebie - widzowie i publiczność w studiu decydowali, czy student X ma oszukiwać na egzaminie, albo czy pani Y powinna opuścić męża. - Podobnych eksperymentów było więcej - wszystkie jednak miały zasadniczą wadę. By widz mógł zdecydować o dalszym ciągu akcji, potrzebne było jej zatrzymanie. Jeśli więc, idąc za Lvem Manovichem, uznajemy film za pewien rodzaj iluzji, to jego zatrzymanie będzie destrukcją tejże iluzji. A za tym widz nie przepada, czego dowodzą opinie na temat przerywania w telewizji filmów reklamami - mówi Marcin M.Drews, autor książki Filmy interaktywne, która ma niebawem ukazać się w formie darmowego e-booka.
Marcin M. Drews jest także scenarzystą w Can't Stop Games i nauczycielem akademickim. Jego zdaniem interaktywność w telewizji rozwija się, ale ma przede wszystkim wymiar marketingowy: - Musimy pamiętać, że wpływ widza na uprzednio nagraną sekwencję wideo jest praktycznie niemożliwy. W najlepszym wypadku możemy wcisnąć pauzę, natomiast nikt z nas nie był w stanie powiedzieć Hance Mostowiak, by nie wjeżdżała w puste kartony. Nie byliśmy też w stanie uratować Ryśka z Klanu.

Od jakiegoś czasu telewizory łączą się z internetem, a dotykowy panel albo pad od konsoli do gier pozwala w czasie trwania filmu sprawdzić co dzieje się na Facebooku. Boston.com napisał w lutym, że Internet może być najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek przytrafiła się telewizji, mając na uwadze portale społecznościowe. Zjawisko jest szeroko komentowane na świecie, bo daje szansę producentom telewizyjnym przekonania się, co o danej produkcji myślą widzowie. Co więcej, na takie opinie nie będą musieli czekać, bo komentowanie odbywa się w czasie nadawania programu. Jest to ogromy krok w procesie interakcji z widzami. Można mieć pewność, że zarzucony negatywnymi reakcjami widzów producent po raz drugi nie popełni tego samego błędu.

A może jednak w przyszłości moglibyśmy uchronić Hankę przed "pudełkową" śmiercią? Być może scenarzyści zostawili by widzom wybór, w jaki sposób mogą pozbyć się jej z serialu. Łukasz Wilczyński, właściciel krakowskiej Agencji Planet PR, jest zdania, że telewizja przyszłości niesie za sobą pełną interakcję z widzem: - W dobie błyskawicznego rozwoju technologii nie będę zdziwiony, gdy za dziesięć lat widz, dzięki ujęciom z kilku kamer, będzie mógł niejako dostać się do środka filmu. Na przykład obejrzeć sceny batalistyczne patrząc przez pryzmat różnych bohaterów.

Notabene podobne rozwiązania są już możliwe, dzięki narzędziu zwanemu "Multiscreen", które stosuje ostatnio TVP udostępniając teatr na żywo w internecie. Widz wybiera, gdzie usiąść na wirtualnej widowni, po czym ma do dyspozycji możliwość oglądania spektaklu z kilku kamer (jednocześnie, bądź przełączając się między nimi). Bardziej ekstremalna wersja według Wilczyńskiego to taka, w której to my właśnie będziemy decydować o losach bohaterów: - Do telewizji przeniknie prędzej czy później technologia stosowana w grach komputerowych. Aktorzy, wcześniej "ograni" we wszystkich możliwych pozach, będą mogli robić to, co im każemy. Fabuła będzie rozwijać się w ramach określonych granic, a super szybkie procesory wygenerują to, w którym kierunku potoczy się akcja.


Interakcja rozwija się w błyskawicznym tempie. Przecież niedawno na konferencji w Pradze jeden z wiodących producentów sprzętu RTV zaprezentował telewizor z wmontowaną kamerą video, która rozpoznaje twarze domowników. Dzięki temu, mądry telewizor dowie się, że lubimy AXN i TVN24 i przy włączaniu zaproponuje nam oglądanie tych programów. W ten sposób Ferdek Kiepski zyska wolną rękę na drugie piwo, bo pilota wyrzuci przez okno. Telewizja w postaci hologramowej też nie jest wykluczona. Na lotnisku w Paryżu stoi już hologram kobiety - hostessy, która odpowiada na pytania turystów. W ramach eksperymentu kolega zapytał, czy pójdzie z nim do łóżka. Piękna pani uśmiechając się odpowiedziała: "Pytanie wydaje mi się niewłaściwe". A więc i taką możliwość przewidzieli projektanci hologramu.

Tomasz Raczek, wydawca i krytyk filmowy, wróży szybki zmierzch klasycznych form telewizji i kina: - Kino jest w momencie zamykania jednych drzwi i otwierania kolejnych. Te drugie właściwie dopiero są uchylone, ale już słychać zza nich głosy. Bierne oglądanie przerodzi się w kino aktywnego uczestnictwa, łącząc w sobie elementy gier komputerowych, internetu oraz takie, których jeszcze nie znamy. Widzowie staną się częścią akcji, np. będą potrącani na wirtualnej ulicy przez bohaterów filmu goniących złodzieja. Kina przetrwają tylko wówczas, jeśli dostosują się technologicznie do wymagań rynku. Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że Tomasz Raczek zawsze demonstrował swoje poparcie dla nowinek technicznych i, na przykład, od dawna czyta tylko na e-papierze, choć jego Latarnik wciąż wydaje książki w formie klasycznej. - Nie czytam drukowanych książek, bo nie widzę powodu, by niszczyć lasy. To samo zadzieje się w mediach: w przyszłości nie będzie ani telewizji, ani kina, ani internetu - te wszystkie dziedziny zaczną koegzystować dając nową jakość.

Technologiczne marzenia powoli stają się rzeczywistością. Z ostatnich przepowiedni najbardziej przypadło mi do gustu inteligentne szkło, czyli forma przeźroczystego ekranu w dowolnym rozmiarze, na którym widzimy to samo, co na ekranie telewizora, komputera czy telefonu. Takie "szkła", rozmieszczone w różnych miejscach w domu, "inteligentnie" rozpoznają obecność człowieka. Wszystkie są połączone ze sobą i podłączone do globalnej sieci. Dzięki temu wchodząc do łazienki, na "szkiełku" zawieszonym na lustrze oglądamy wiadomości, sprawdzamy maile, abo wyświetla nam się film, który zaczęliśmy oglądać w pokoju. Idąc do kuchni film niejako idzie za nami - włącza się nad ekspresem do kawy, na lodówce, czy w blacie kuchennym zrobionym z "inteligentnego szkła". Dodatkowo wygląda to bardzo estetycznie i nie zajmuje tyle miejsca, co dzisiejsze płaskie telewizory. Wychodząc dalej, technologia przenosi się wszędzie: na samochody, przystanki autobusowe, wystawy sklepowe czy do biur.


Być może dojdzie kiedyś do tego, że producenci dokręcą alternatywne zakończenia do filmowych hitów wszech czasów, ale póki co musimy zadowolić się wersjami pierwotnymi.- Choć funkcjonują dziś telewizyjne wypożyczalnie filmów i system VOD (wideo na żądanie), wciąż nie mamy wpływu na losy filmowych bohaterów. Niezależnie od tego, ile razy odtwarzać będziemy Gwiezdne Wojny, Obi Wan Kenobi zawsze zabity zostanie przez Dartha Vadera i nikt z nas tego nie zmieni- mówi Drews.

Interaktywność stwarza ogromną powierzchnię dla mediów do wykorzystania w przyszłości. Pozostaje pytanie: czy inteligentna telewizja interaktywna, o której wielu marzy, stanie się rozrywką dla mas? Przypuszczam, że tak. Już kilkuletnie dzieci przed komputerem czują się jak ryby w wodzie, a to przecież one będą korzystać z dobrodziejstw, które przyniesie przyszłość. Trudniej z pewnością będzie przystosować się pokoleniu JPII, ale możliwość intuicyjnej obsługi nawet najbardziej skomplikowanych urządzeń na pewno da taką szansę wszystkim. Będziemy więc oglądać nie tylko to, co chcemy, ale też jak chcemy. Kreowanie rozrywkowej i medialnej rzeczywistości stanie się częścią naszego życia bardziej, niż dotychczas.

Komentarze (1 - 4 z 4)

Ten hologram kobiety na lotnisku w Paryżu - podejrzewam, że chodzi o projekcję wideo a nie hologram. Prawda?
 1  
Ja sobie wyobrażam, że kupuję dostęp do konkretnych programów jakie mnie interesują i tylko za nie płacę.
Nie chcę narzuconych pakietów !!!
 4  
a może więcej KULTURY ?
 1  
ale nudy, przeczytałem tylko 1akapit :)
 2