Łukasz Szewczyk23.06.2013 (23:23)5 komentarzy

ZPP krytykuje otwarcie zasobów publicznych: Rząd usiłuje przejąc rynek wydawniczy

100 tys. bezrobotnych, zmniejszenie PKB o 3 proc. oraz możliwość upadek 15 tys. firm - Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawił raport o możliwych konsekwencjach wprowadzenia pomysłu stworzenia tzw. otwartych zasobów publicznych.
W trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się polska gospodarka i rynek pracy (szacunki dotyczące bezrobocia rosną i w 2013 ma ono osiągnąć poziom bliski 14 proc.) rząd powinien szczególnie dbać o rozwój prywatnej przedsiębiorczości i tworzenie nowych miejsc pracy. Tymczasem wychodzi z projektem ustawy mogącej dodatkowo wyniszczać rynek pracy, podważać fundamenty ekonomiczne niezależnych przedsiębiorców i zagrozić rozwojowi edukacji w najbliższej przyszłości - twierdzi Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.100 tys. miejsc pracy zapewniają dziś sektory gospodarki związane w szeroko pojętą branżą wydawniczą. Lansowany przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji pomysł stworzenia tzw. otwartych zasobów publicznych czy też przygotowywany pod egidą ministerstwa edukacji projekt "darmowych" e-podręczników, to kolejny rażący przykład gdzie pod pozorem troski i pomocy najuboższym, nie tylko, że trwoniony jest kapitał narodowy jakim są, wydawcy książek, podręczników, czy twórcy najnowocześniejszych elektronicznych narzędzi edukacyjnych. To też prosta droga do obciążenia rodziców jeszcze większymi kosztami edukacji dzieci, a w dalszej perspektywie, do wyniszczenia polskiej nauki - ocenia Związek.E-podręczniki, których rozdawnictwo rząd chce finansować pieniędzmi podatnika, to w rzeczywistości zwykłe podręczniki, tyle, że wymagają jeszcze większego wkładu pracy wydawniczej, ale też odpowiedniej infrastruktury. Rząd zamiast koncentrować swoje wysiłki na zapewnieniu łączy i sprzętu koniecznego do obsługiwania platform do e-learningu, koncentruje się na tym co już jest tworzone i oferowane przez prywatne firmy. Z pieniędzy podatnika chce tworzyć konkurencję dla wydawców, księgarzy. Koszty sprzętu i łączy zostawia samorządom i rodzicom. I jak to już wielokrotnie bywało, to co darmowe okaże się znacznie droższe. Żeby móc korzystać z darmowych podręczników, rząd będzie musiał nakazać rodzicom kupowanie sprzętu, a samorządom zapewnianie łączy w szkołach. Cały proces został postawiony na głowie. Równie dobrze państwo mogłoby za darmo rozdawać dzieciom stroje i kapcie, ale rodzicom kazać kupować ławki i tablice.Ministerialny projekt godzi jednocześnie w kilka sektorów gospodarki: wydawców, dystrybutorów hurtowych i detalicznych książek, przemysł poligraficzny oraz papierniczy które w sumie generują sporo ponad 40 mld zł przychodów. To blisko 3 proc. polskiego PKB. Dla niektórych z tych branż np. wydawców edukacyjnych i naukowych, czy hurtowych dystrybutorów książek szkolnych rządowe rozwiązania są prostą drogą do bankructwa. Tymczasem przychody wydawców edukacyjnych oraz tych zajmujących się literaturą naukową w 2011 r. wyniosły 1,8 mld, zł, zaś branża hurtowej dystrybucji tych treści wygenerowała przychód na poziomie 1,6 mld zł. W sumie tylko te dwie branże dały przychód krajowej gospodarce na poziomie 3,4 mld zł. Do tego należy doliczyć przychody firm, które z nimi kooperują (poligrafia, branża papiernicza), oraz autorów.Związek Przedsiębiorców i Pracodawców dostrzegając niewątpliwe korzyści z otwierania publicznego dostępu do zasobów kultury, edukacji i nauki oraz cyfryzacji edukacji podkreśla jednocześnie, że wprowadzenie rządowych propozycji bezpłatnego udostępniania zasobów intelektualnych czy finansowanie z budżetu podręczników dla szkół może spowodować, że sektor wydawniczy upodobni się do obszarów, w których ingerencja rządu doprowadza do katastrofalnych skutków, takich jak służba zdrowia, czy koleje. Pomysły rządu zmierzają w prostej linii do przejęcia przez państwo całych gałęzi gospodarek i eliminacji z nich praw rynku i przedsiębiorców. Poważne uderzenie w rynek wydawniczy i kooperujące z nim branże, jakie spowodować mogą nieprzemyślane koncepcje rządu może oznaczać uszczuplenie PKB nawet o kilkadziesiąt miliardów złotych i utratę dziesiątków tysięcy miejsc pracy. ZPP zwraca przede wszystkim uwagę, że działania administracji wskazują na niebezpieczną tendencję przejmowania przez rząd gałęzi gospodarki i eliminacji z niej zasad wolnego rynku i przedsiębiorców. Co dzisiaj dotyczy np. wydawców, jutro może spotkać np. producentów komercyjnego oprogramowania, które rząd postanowi stworzyć za unijne fundusze i udostępnić za darmo. W warunkach dekoniunktury i zapaści na rynku pracy to zamach na wolny rynek.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

Komentarze (1 - 5 z 5)

KOmuś się pomieszało z tymi podręcznikami, są obecnie za drogie, i mają nie potrzebne zeszyty do ćwiczeń. Sądzę że z ksiązki do fizyki z 1986 roku śmiało można się nauczyć.
 1  
Trzeba także powiedzieć, że niektórzy zrobili sobie niezłe źródło dochodów z drukowania kitu i wciskanego go na siłę. Większość wydawnictw, często latami powielanych zupełnie nie przystaje do czasów współczesnych. Podobnie, jak czytanie "dzieł" Sienkiewicza i podobnych. Musimy kształcić dla przyszłości. Brak (albo są bardzo drogie) pozycji technicznych, inżynierskich, programistycznych. Źle tłumaczone i przestarzałe przedruki i chłam wydawniczy. Nie można jedynie narzekać na literaturę piękną. Tej jest w bród, ale rynek zbytu ograniczony, a czytelnik biedny. Polacy w zasadzie nie czytają, jesli już to szukają darmowych ebooków, chętnie grzebią w internecie, blogują, pyskują i kłócą sie o byle co, ale prawie niczego nie czytają. Taka jest prawda. Najgorzej jest z młodzieżą szkolną. Tzw. oczytanie, erudycja ucznia - to bajka z ub. stulecia. Nawet dorośli z wyższym wykształceniem mają problemy ze znajomością literatury, nawet tej fachowej w wyuczonej przez siebie dziedzinie. Dzisiaj studia, zwłaszcza te płatne (wychodzi to szczególnie w dyskusji z "absolwentem") są na żenująco niskim poziomie. szkoda słów.
 0  
Tak, najlepsze są argumenty nie korzystajmy z dobrodziejstw rewolucji cyfrowej bo ludzie stracą pracę. Może wrócić do średniowiecznych metod druku to jeszcze więcej ludzi będzie można zatrudnić? 100.000 ludzi i pośredników wszelakich doi kase od wszystkich kupujących podręczniki i głupotą byłoby nieskorzystanie z szansy aby tych pośredników wyeliminować.
 2  
Bzdura ...postępu technologii nic nie zatrzyma. (Pomijam Boga lub jego odpowiednika - polityczna poprawność)
Przypomina mi to niszczenie maszyn włókienniczych w imię ochrony miejsc pracy w włókiennictwie w czasie rewolucji przemysłowej.
Albo - sprawa kołodzieji. Gdyby wygrali, to do tej pory mielibyśmy ręcznie robione koła.
A dzięki temu , że nie wygrali to maszyny robią koła. Szybciej i lepiej.
 2  
Nie żal mi wydawców, bo to pozbawione sumienia dranie. Potrafili nawet korumpować nauczycieli, żeby ci co roku zmieniali podręczniki dla zablokowania odsprzedaży używanych książek młodszym dzieciom. Fortuna kołem się toczy. Niech padają i dowiedzą się co to bieda.
 2