TVP Polonia nie zwalnia tempa. W letniej ramówce antena proponuje widzom nowy program "Fajna Polska". Nie zabraknie także znanych i lubianych programów
To jaki plan ma PO i cała opozycja,aby było taniej??Jak pozabierają 500+ i inne przywileje nadane przez PiS,to wtedy zrobi się taniej??Tutaj trzeba radykalnych podwyżek płac,a minimalna powinna być już na poziomie 3000 tysiace brutto,i z każdym rokiem znacząco podwyższana,wtedy spoleczeństwo nie odczulo by tak tych podwyżek.
W Polsce z cenami paliw dzieją się prawdziwe cuda! Choć ceny hurtowe są niższe niż przed rokiem, kierowcy na stacjach za olej napędowy płacą średnio o 9 groszy więcej niż w 2018 r., a za najpopularniejszą Pb95 aż o 15 gr więcej. Jak to możliwe? Eksperci mają swoje podejrzenia: winny może być nowy podatek!
9 maja 2018 roku. W Sejmie trwa debata nad wprowadzeniem opłaty emisyjnej, czyli nowego podatku doliczanego do ceny paliwa. Minister energii Krzysztof Tchorzewski przekonuje, że kierowcy nie muszą z tego powodu obawiać się drożyzny.
– Wprowadzenie opłaty emisyjnej nie spowoduje wzrostu cen paliw na rynku. Pokryją ją państwowe spółki paliwowe kosztem niewielkiego zmniejszenia swojej rentowności – twierdzi Krzysztof Tchórzewski. Podobne zapewnienia składają szefowie największych koncernów – Lotosu i Orlenu.
Mija 14 miesięcy od złożenia tej deklaracji i co? Kierowcy tankując paliwo, zaciskają zęby ze złości. I za benzynę, i za olej napędowy od wielu tygodni trzeba płacić grubo ponad 5 zł za litr. Eksperci przecierają oczy ze zdumienia.
– Aktualne ceny paliw u polskich producentów systematycznie spadają i są niższe niż rok temu o tej porze. Tymczasem ceny paliw na stacjach są wyższe niż przed rokiem. Skąd taka dysproporcja? Trzeba pamiętać, że od początku tego roku obowiązuje opłata emisyjna – mówi Faktowi dr Jakub Bogucki ekspert e-petrol. – Po wprowadzeniu przez rząd tej opłaty emisyjnej (od 1 stycznia doliczana jest do każdego litra paliwa, wynosi 10 groszy; pieniądze z tej opłaty zasilić mają Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) koncerny zgodnie twierdziły, że nie przeniosą opłaty na klientów i nie podniosą cen na stacjach. Wiele wskazuje jednak na to, że właśnie tak mogło się stać – podkreśla.
Z tym że wtedy więcej osób moglo by być aktywnych na rynku pracy.Teraz jest 500+ to panienki w domach siedzą,bo za minimalną nie opłaca się robić,a niestety w małych miejscowościach bardzo licho placą,a tam pis ma największy elektorat i to na nich zagłosują.
Komentarze (1 - 10 z 13)
A będzie jeszcze drożej,, gdy zostaną uwolnione ceny prądu od stycznia 2020.
9 maja 2018 roku. W Sejmie trwa debata nad wprowadzeniem opłaty emisyjnej, czyli nowego podatku doliczanego do ceny paliwa. Minister energii Krzysztof Tchorzewski przekonuje, że kierowcy nie muszą z tego powodu obawiać się drożyzny.
– Wprowadzenie opłaty emisyjnej nie spowoduje wzrostu cen paliw na rynku. Pokryją ją państwowe spółki paliwowe kosztem niewielkiego zmniejszenia swojej rentowności – twierdzi Krzysztof Tchórzewski. Podobne zapewnienia składają szefowie największych koncernów – Lotosu i Orlenu.
Mija 14 miesięcy od złożenia tej deklaracji i co? Kierowcy tankując paliwo, zaciskają zęby ze złości. I za benzynę, i za olej napędowy od wielu tygodni trzeba płacić grubo ponad 5 zł za litr. Eksperci przecierają oczy ze zdumienia.
– Aktualne ceny paliw u polskich producentów systematycznie spadają i są niższe niż rok temu o tej porze. Tymczasem ceny paliw na stacjach są wyższe niż przed rokiem. Skąd taka dysproporcja? Trzeba pamiętać, że od początku tego roku obowiązuje opłata emisyjna – mówi Faktowi dr Jakub Bogucki ekspert e-petrol. – Po wprowadzeniu przez rząd tej opłaty emisyjnej (od 1 stycznia doliczana jest do każdego litra paliwa, wynosi 10 groszy; pieniądze z tej opłaty zasilić mają Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) koncerny zgodnie twierdziły, że nie przeniosą opłaty na klientów i nie podniosą cen na stacjach. Wiele wskazuje jednak na to, że właśnie tak mogło się stać – podkreśla.