18.08.2023 (11:05)brak komentarzy
Inflacja zmieniła stosunek Polaków do zakupów, wydatków i oszczędności
• Z powodu wysokiej inflacji zaledwie co trzeciego Polaka stać na odkładanie oszczędności, a niemal co piątemu pieniędzy wystarcza jedynie na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
• Jednocześnie połowa pytanych nie spodziewa się poprawy sytuacji. Większość zwiększyła wydatki ze względu na wyższe ceny, ale jest też grupa, która z konieczności ograniczyła zakupy, rezygnując z niektórych usług.
• To zjawisko w dłuższym terminie może się odbić na kondycji psychicznej i fizycznej społeczeństwa.
• Jednocześnie połowa pytanych nie spodziewa się poprawy sytuacji. Większość zwiększyła wydatki ze względu na wyższe ceny, ale jest też grupa, która z konieczności ograniczyła zakupy, rezygnując z niektórych usług.
• To zjawisko w dłuższym terminie może się odbić na kondycji psychicznej i fizycznej społeczeństwa.
Fot. pixabay.com
- Zarówno poczucie bezpieczeństwa finansowe, jak i stabilizacji finansowej mocno się zmieniło w ciągu ostatnich trzech lat. Dziś, kiedy patrzymy na wyniki badań, to 26-28 proc. dorosłych Polaków mówi, że czuje się bezpiecznie, a jedynie co piąty Polak uważa, że jego przyszłość finansowa jest zabezpieczona - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Katarzyna Sekścińska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. - A więc to nie jest tylko to, że ja dziś nie do końca się czuję bezpiecznie i że nie mam takiego przekonania, że moja praca jest stabilna, że ten dochód będzie miesiąc w miesiąc przychodził taki sam, to jeszcze do tego mam takie poczucie, że jeżeli coś się zawali, to nie mam zabezpieczenia.
- Zmieniło się zarówno podejście do oszczędzania, jak i do oszczędności. Z jednej strony Polacy mówią, że tak, warto oszczędzać, a na pytanie, czy oszczędzasz, często odpowiadają "Nie oszczędzam, wydaję, bo w tej chwili, wtedy, kiedy inflacja jest tak wysoka, nie ma sensu odkładać, bo pieniądze tracą na wartości" - mówi dr Katarzyna Sekścińska. - Z drugiej strony bardzo zmieniło się nasze podejście do wydawania pieniędzy, my dwa razy oglądamy pieniądz, zanim go wydamy, poświęcamy więcej uwagi na podejmowanie decyzji konsumenckich i generalnie zrobiliśmy się oszczędniej gospodarni. Myślę, że to w pewnym sensie przekłada się na oszczędności, w momencie kiedy inflacja trochę zejdzie, to będzie to bardziej widoczne. Bo dziś oszczędność i próba ograniczenia wydatków przekłada się na utrzymanie konsumpcji na tym samym poziomie, co wcześniej, a nie generowania jakichś oszczędności na koncie.
Dynamika wzrostu cen swoje apogeum osiągnęła w lutym 2023 roku (18,4 proc.) i od tej pory hamuje, ale wciąż pozostaje na dwucyfrowym poziomie, mimo efektu wysokiej bazy. Z danych GUS wynika, że w lipcu ceny były wyższe niż przed rokiem o 10,8 proc., choć już przed rokiem wskaźnik ten wyniósł 15,6 proc. W ujęciu miesięcznym jednak ceny lekko spadły (-0,2 proc.) po dwóch miesiącach ich utrzymywania się na niezmienionym poziomie.
Opisane zjawisko ograniczania wydatków i mimo to wyższych kwot przeznaczanych na życie dobrze widać po danych GUS-u o sprzedaży detalicznej. W I półroczu 2022 roku sprzedaż w cenach stałych (czyli gdyby nie było inflacji) spadła o 5,7 proc. rok do roku. Natomiast w cenach bieżących zwiększyła się dokładnie z taką samą dynamiką. Z badania przeprowadzonego przez dr Katarzynę Sekścińską w maju 2023 roku dla Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy THINK! i ING Banku Śląskiego wynika, że w największym stopniu konsumenci powstrzymują się od wydatków na remonty i wyposażenie mieszkań. Oszczędzają też jednak na rozwoju osobistym, co w dłuższej perspektywie może mieć negatywne konsekwencje.
- Ponad połowa Polaków tnie wydatki na kulturę, a więc na wyjścia do teatru, kina, na rozwój osobisty i prawie połowa z nas tnie szeroko rozumiane wydatki na siebie, związane z dbaniem zarówno o swoje ciało, jak i o stan swojego ducha. Można powiedzieć, że krótkoterminowo to nie jest duży problem, natomiast to jest trend, który prowadzi do tego, że zapominamy o sobie, że pracujemy po to, żeby przetrwać, nie mając z tego zupełnie przyjemności. Myślę, że w dłuższej perspektywie to nam się mocno odbije na zdrowiu psychicznym - przestrzega specjalistka z Wydziału Psychologii UW. - Dużo bardziej obcinamy wydatki na siebie niż na innych, tzn. łatwiej jest nam zrezygnować z czegoś, co miało nam sprawić przyjemność, niż np. z czegoś, co miało sprawić przyjemność naszemu mężowi czy naszemu dziecku. I to jest też wyraźne rozgraniczenie, które możemy zaobserwować w zmianach.
Ostatnie trzy lata mocno zachwiały poczuciem stabilności finansowej Polaków. W 2020 roku pandemia i zamknięcie gospodarki spowodowały, że gromadzili oni pieniądze, których nie można było wydać w kinach czy restauracjach, wzrosła też sprzedaż dóbr trwałego użytku, takich jak meble, sprzęt RTV i AGD czy materiały budowlane. W 2021 roku jednak ruszyła inflacja. Jej przyczyny to zarówno zwiększone transfery społeczne (500+, dodatkowe emerytury, wzrost płacy minimalnej) i polityka RPP, która nie reagowała na przekroczenie dopuszczalnego progu wahań od celu inflacyjnego w I kwartale 2020 roku, "dodruk" pieniądza na gigantyczną skalę podczas lockdownów, jak i w lutym 2022 roku atak Rosji na Ukrainę, który w jednej chwili podbił ceny surowców energetycznych. Zmieniły się też zachowania zakupowe konsumentów i ich stosunek do posiadanych pieniędzy.
- Zmieniło się zarówno podejście do oszczędzania, jak i do oszczędności. Z jednej strony Polacy mówią, że tak, warto oszczędzać, a na pytanie, czy oszczędzasz, często odpowiadają "Nie oszczędzam, wydaję, bo w tej chwili, wtedy, kiedy inflacja jest tak wysoka, nie ma sensu odkładać, bo pieniądze tracą na wartości" - mówi dr Katarzyna Sekścińska. - Z drugiej strony bardzo zmieniło się nasze podejście do wydawania pieniędzy, my dwa razy oglądamy pieniądz, zanim go wydamy, poświęcamy więcej uwagi na podejmowanie decyzji konsumenckich i generalnie zrobiliśmy się oszczędniej gospodarni. Myślę, że to w pewnym sensie przekłada się na oszczędności, w momencie kiedy inflacja trochę zejdzie, to będzie to bardziej widoczne. Bo dziś oszczędność i próba ograniczenia wydatków przekłada się na utrzymanie konsumpcji na tym samym poziomie, co wcześniej, a nie generowania jakichś oszczędności na koncie.
Dynamika wzrostu cen swoje apogeum osiągnęła w lutym 2023 roku (18,4 proc.) i od tej pory hamuje, ale wciąż pozostaje na dwucyfrowym poziomie, mimo efektu wysokiej bazy. Z danych GUS wynika, że w lipcu ceny były wyższe niż przed rokiem o 10,8 proc., choć już przed rokiem wskaźnik ten wyniósł 15,6 proc. W ujęciu miesięcznym jednak ceny lekko spadły (-0,2 proc.) po dwóch miesiącach ich utrzymywania się na niezmienionym poziomie.
Opisane zjawisko ograniczania wydatków i mimo to wyższych kwot przeznaczanych na życie dobrze widać po danych GUS-u o sprzedaży detalicznej. W I półroczu 2022 roku sprzedaż w cenach stałych (czyli gdyby nie było inflacji) spadła o 5,7 proc. rok do roku. Natomiast w cenach bieżących zwiększyła się dokładnie z taką samą dynamiką. Z badania przeprowadzonego przez dr Katarzynę Sekścińską w maju 2023 roku dla Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy THINK! i ING Banku Śląskiego wynika, że w największym stopniu konsumenci powstrzymują się od wydatków na remonty i wyposażenie mieszkań. Oszczędzają też jednak na rozwoju osobistym, co w dłuższej perspektywie może mieć negatywne konsekwencje.
- Ponad połowa Polaków tnie wydatki na kulturę, a więc na wyjścia do teatru, kina, na rozwój osobisty i prawie połowa z nas tnie szeroko rozumiane wydatki na siebie, związane z dbaniem zarówno o swoje ciało, jak i o stan swojego ducha. Można powiedzieć, że krótkoterminowo to nie jest duży problem, natomiast to jest trend, który prowadzi do tego, że zapominamy o sobie, że pracujemy po to, żeby przetrwać, nie mając z tego zupełnie przyjemności. Myślę, że w dłuższej perspektywie to nam się mocno odbije na zdrowiu psychicznym - przestrzega specjalistka z Wydziału Psychologii UW. - Dużo bardziej obcinamy wydatki na siebie niż na innych, tzn. łatwiej jest nam zrezygnować z czegoś, co miało nam sprawić przyjemność, niż np. z czegoś, co miało sprawić przyjemność naszemu mężowi czy naszemu dziecku. I to jest też wyraźne rozgraniczenie, które możemy zaobserwować w zmianach.
Newseria
Komentarze